Chociaż minął tydzień od tamtego wydarzenia wciąż nie mogłam o tym zapomnieć.Wciąż byłam napalona kiedy koło mnie przechodził i uśmiechał się na ten swój słodko-mroczny sposób.Nie potrafiłam powiedzieć co w nim tak na mnie działało.
Pewnego dnia korzystając z nieobecności rodziców zaprosiłam go do siebie.Siedzieliśmy przytuleni na huśtawce gdy postanowiłam zadać mu pytanie:
-Co ci się we mnie podoba ?
-Nic.
-Aha?
-Żartowałem.
-Słaby coś ten twój żart.
-Zła jesteś?
-A jak myślisz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Przytulił mnie mocniej do siebie, zapatrzył się w dal po czym powiedział:
-Uwielbiam w tobie wszystko.
-A co dokładnie?
-Musze ci to mówić?
-Tak.
-Okej.
Pocałował mnie namiętnie a jego usta były ciepłe.
-Może to wystarczy?-zapytał.
Zaczął padać deszcz.
Nagle usłyszeliśmy za sobą gwizdy w lesie koło mojego domu.Stał tam Dominik ze swoją bandą.
Śmiali się i pokazywali na nas palcami.Arek wstał przyjmując grożną postawę.Pociągnęłam go za rękę dając mu znak żeby usiadł.Może by to zrobił ale ci w lesie zaczęli go prowokować wydając odgłosy zasysania.Wyrwał mi się i znikł w lesie ścigając naszych obserwatorów.
Pomyślałam że nie ma sensu ich gonić i poszłam zrobić sobie kisiel . Pod wieczór przyszła do mnie Aśka w celu opowiedzenia mi historii o chłopaku spotkanym w Biedrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz